Urzędnicy w Brukseli postanowili kolejny raz uderzyć w polską energetykę zaostrzając normy emisyjne dla elektrowni.

Już w kwietniu 2022 roku Bruksela przedstawiła projekt dyrektywy IED (dyrektywa o emisjach przemysłowych), która ma uregulować normy emisji zanieczyszczeń (m.in. dwutlenku siarki, tlenków azotu, rtęci, chloru i pyłów) dla dużych instalacji (powyżej 50MW) spalania paliw.

To kolejny po dyrektywie ETS przepis uderzający przede wszystkim w polską energetykę opartą na głównie na węglu.

Dyrektywa IED jest powszechnie uważana w Brukseli za instrument mający na celu jak najszybszą rezygnację krajów członkowskich (głównie Polski) z energetyki węglowej.

Projekt dyrektywy zakłada radykalną modyfikację sposobu wyznaczania norm emisji dla dużych instalacji poprzez likwidację dotychczasowego sposobu, w którym normy określane były w elastycznych widełkach (np. 10 – 75mg/Nm3 dla dwutlenku siarki).

Projekt, który Bruksela zaprezentowała w zeszłym roku przewidywał likwidację widełek i wyznaczenie emisji wyłącznie dla najbardziej restrykcyjnych wartości (w powyższym przypadku byłoby to 10mg/Nm3 dla dwutlenku siarki).

Jeśli propozycja ta zostanie utrzymana to w praktyce wiązać się będzie nie tylko z gigantycznymi nakładami inwestycyjnymi w przypadku budowy nowych bloków energetycznych, ale także z koniecznością zamknięcia wielu istniejących elektrowni, których modernizacja będzie albo niemożliwa, albo zupełnie nieopłacalna.

Na chwilę obecną propozycja Komisji Europejskiej trafiła do Parlamentu Europejskiego i oczekuje się na finalne stanowisko Parlamentu w tej sprawie.

Choć finalny kształt dyrektywy IED jeszcze daleko przed nami, to już wiadomo, że znacząco zwiększy ona obowiązki i niezbędne nakłady inwestycyjne dla operatorów elektrowni i elektrociepłowni konwencjonalnych, w tym przede wszystkim tych węglowych.

Zakładane przyjęcie nowej dyrektywy to końcówka 2023 r., natomiast początek jej obowiązywania to prawdopodobnie rok 2030 r.