Słynącej z wybiórczości redakcji z ul. Czerskiej w Warszawie musi w ostatnim czasie bardzo brakować poczytnych tematów, skoro redakcja ta wzięła się za odgrzewanie tematów sprzed niemal 2 miesięcy, w stylu, którego próżno szukać nie tylko w rzetelnej prasie, ale nawet w gazetach słynących wyłącznie z szukania sensacji na siłę.
Pod koniec stycznia na naszym profilu facebookowym jako ciekawostkę opisaliśmy jeden z niuansów dotyczących samochodów elektrycznych (wpis mogą przeczytać Państwo tutaj https://bit.ly/elektryki-nie-wjada-na-prom ).
Z jakiegoś powodu, po niemal dwóch miesiącach, nasz tekst został poddany wnikliwej analizie w redakcji na Czerskiej, a „rzetelne” śledztwo dziennikarskie wykazało, że wiadomość o zakazie wjazdu elektryków na promy nas ucieszyła – bo skoro o tym piszemy, to znaczy, że nas to cieszy, a w dodatku tekst napisaliśmy z „dziwną satysfakcją”, na co dowodem wg. autora tekstu jest to, że „węglowi nie mają zbyt wiele wspólnego z motoryzacją”.
W Słowniku Języka Polskiego pod hasłem „wybiórczość” znajdziemy taką definicję:
- «reagujący tylko na określone bodźce»
- «obejmujący tylko niektóre elementy jakiejś całości»
Definicja ta w 100% oddaje to, w jaki sposób autor tekstu zinterpretował nasz wpis ze stycznia i w zasadzie na stwierdzeniu, że niczego z naszego tekstu nie zrozumiał moglibyśmy zakończyć dyskusję, ale skoro już wydaliśmy nasze ciężko zarobione 4zł, żeby przeczytać w całości artykuł, w którym wywołano nas do tablicy, to wysilimy się jeszcze odrobinę i wyjaśnimy Panu redaktorowi cel naszego wpisu ze stycznia. Być może pomoże mu to w przyszłych śledztwach dziennikarskich i będą one nieco mniej wybiórcze.
Szanowny Panie Redaktorze,
jako Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego węgla na swoim profilu facebookowym piszemy o naprawdę różnych rzeczach i choć może być to dla Pana „dziwne”, nie piszemy tylko o węglu…
Jeżeli poświęci Pan na przejrzenie naszego profilu chociaż tyle czasu, co my na przeczytanie Pana artykułu, to zobaczy Pan, że nie tylko o motoryzacji pisaliśmy już kilkukrotnie, ale także o wielu innych tematach, które uznaliśmy po prostu za ciekawe i wpisujące się w szerszy kontekst dyskusji o szeroko rozumianej „ekologii”, w której często bierzemy jako Izba udział.
Pisaliśmy między innymi o kominkach na drewno, ściekach w Wiśle, kotłach gazowych, termomodernizacji budynków, roli biomasy w ogrzewaniu w Austrii i Francji, cenach gazu na świecie, fotowoltaice, wiatrakach, elektrowniach atomowych, pellecie drzewnym, materiałach budowlanych, ubóstwie energetycznym i szeregu innych tematów, które wg. Pańskiego toku myślenia „nie mają wiele wspólnego z węglem”.
Jeśli jednak połączy Pan wszystko w jedną całość, zobaczy Pan, że nawet samochody elektryczne, o których napisaliśmy, są tematem, który leży w kręgu zainteresowań i naszych i naszych obserwujących na Facebooku, w tym przypadku w kontekście ekologicznych absurdów, o jakich bardzo często piszemy i na jakie nawet Pan zwrócił uwagę w swoim tekście, gdzie zauważył Pan, że „najbardziej ekologiczna firma żeglugowa”, zakazała wjazdu na pokład samochodom elektrycznym, które z założenia mają być tymi najbardziej ekologicznymi.
Zakaz ten bynajmniej nas nie ucieszył, a co najwyżej rozśmieszył, jak wiele podobnych ekologicznych absurdów.
I nie, nie mieliśmy żadnej „dziwnej satysfakcji” pisząc o tym jako o jednej z wielu ciekawostek, o jakich od czasu do czasu piszemy.
Dziwnej satysfakcji można prędzej doszukać się w Pańskich (zupełnie nietrafionych) wnioskach co do naszego tekstu i w nazywaniu nas „węglogłowymi”, i choć ta część tytułu została już przez Pana wyedytowana i łaskawie zamieniona na „sprzedawców węgla”, to jednak niesmak i poczucie „dziwnej satysfakcji” w przezywaniu nas przez Pana i szukaniu sensacji, tam gdzie zupełnie jej nie ma pozostał…
Z poważaniem, Łukasz Horbacz – prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Najnowsze komentarze